Jakim jestem człowiekiem…? Kim jestem naprawdę, nie na pokaz - gdy nikt na mnie
nie patrzy, gdy nie muszę niczego nikomu udowadniać, gdy nie potrzebuję maskować się „dobrym wychowaniem” lub szacowną tradycją? Bo przecież szeroko rozumiana
„społeczna presja” często potrafi wyzwalać we mnie demony hipokrytycznego
„lepienia samego siebie” na obraz moich wyobrażeń o… sobie samym!
I na użytek innych! Bo przecież inni powinni widzieć mnie
porządnym…, szlachetnym…, ułożonym…
Ale jakim jestem rzeczywiście? JAKIM oraz KIM jestem?
Ludzi można oszukać. Po pewnym czasie - samego siebie też.
Ale Najwyższego??? No właśnie, co z Najwyższym…?
Radosław Siewniak prowokuje do zadania sobie (ciągłego zadawania!!!) pytania
– co o mnie myśli Bóg? Konsekwentnie „dręczy” tym wyzwaniem: Bóg… Bóg… Bóg.
Co On ma do powiedzenia o mnie? On, który wszystko o mnie wie, zna moje motywacje,
najskrytsze pragnienia, radości, najbardziej wstydliwe słabości…
Sprawa jest o kapitalnym znaczeniu! Dla każdego…
Dla chrześcijan – z oczywistych względów. Ale także dla agnostyków i ateistów.
Wszak moje wierzenie lub niewierzenie, to jedno, a Jego ewentualna i niezależna
od mojego „stanu ducha i umysłu”, wiedza o mnie, to drugie…
Więc… Szanowny Czytelniku – kim jesteśmy – Ty i ja?
Stwórca, w odróżnieniu od nas, nie zajmuje się tym co łatwo dostrzegają
ludzkie oczy. On „patrzy na serce”. Oferuje bardzo wiele – na czele ze zbawieniem - ale także proponuje zasady gry. Jest w tym uczciwy i od nas oczekuje bycia fair.
A reguły są czytelne. On… „odpuszcza każdą dobrowolnie wyznaną winę,
lecz obnaża też każdą skrytą.” I nie postrzega jej w kategoriach przekroczonych paragrafów, lecz jako „zaniedbanie czynienia dobra.” Daje pojednanie i pokój ale
w zamian „doprasza się” miłości… Mojej miłości. Ponieważ sam jest Miłością. Kochającym Ojcem „Abba”.
Miłości zaś, Szanowny Czytelniku – jak dobrze wiemy – nie można zastąpić
„ani religijnymi rytuałami, ani tysiącletnią tradycją, ani też pysznym
i wysokim mniemaniem o sobie, że… jest się od tejże tradycji wolnym.
Wszystko to są fałszywe „erzace”…
I o tym, w największym uproszczeniu, jest ta książka.
Jej lektura z całą pewnością będzie ważna dla wszystkich szukających Prawdy
i tęskniących za Nią. Jako głupstwo potraktują ją doktrynerzy i cynicy.
Szydercy zaś mogą zostać złamani…
No i jeszcze ja… Co się stanie ze mną…?
Radku – dziękuję!
Cieszę się, że jesteś…
Tomasz Żółtko, Kraków, 19.03.2011